Dużo się ostatnio dzieje, prawda? Wirus. Zamknięcie szkół i uczelni. Pandemia. Wstrzymanie spotkań KSM. Kolejne Zachorowania. Ktoś umarł. Był z Wielkopolski. Nie znałam go?  Zakaz zgromadzeń. Umyj ręce. Kwarantanna. Boli mnie gardło. Czy jestem chora? Zamknęli kina, galerie, siłownie…

Tysiące myśli. Chwilami mam wrażenie, że świat zwariował. Że kręcimy się w wielkim kołowrotku i nikt nie wie jak to ustrojstwo zatrzymać. A potem wyglądam przez okno i nieśmiało stwierdzam, że udało się. Świat zwolnił. Ludzi na ulicach wyraźnie mniej, sklepowe gonitwy też jakby ustały, to ważne nieodwoływalne spotkanie też się nie odbyło – czyli można…

Bardzo dobrze, zrobię w końcu to na co nigdy nie miałam czasu! Porządek w szafie – jest, podłogi – umyte, nawet miałam chwilę żeby się porządnie wykąpać. Wszystko zrobione (no dobra, wszystko co chciało mi się zrobić, bo ileż można sprzątać?). I co teraz? Tak mi jakoś dziwnie… samotnie.

No właśnie, zostanie w domu okazuje się nie być takie łatwe. Oczywiście, większość z nas nie jest zupełnie sama: rodzice, rodzeństwo czy współlokatorzy – ktoś w tym domu jest. Ale po kilku dniach patrzenia na te same osoby, szczególnie członków rodziny (na pewno amerykańscy naukowcy mają na to jakieś logiczne wytłumaczenie), można mieć dość. Próbujemy wtedy znaleźć jakąś przestrzeń dla siebie, tylko ja i… filmy, seriale, książki, filmy, książki, seriale… zwariować można…

Po kilku dniach w domu czujemy się samotni i żadne media społecznościowe czy inne jutjuby tego nie zmienią. Dlaczego? Bo każdy potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, rozmów, spojrzeń w oczy, poklepania po ramieniu, przytulenia… po prostu obecności. I oczywiście mamy spore udogodnienie w postaci różnego rodzaju komunikatorów, ale żaden z nich nie zastąpi prawdziwego spotkania.

Na szczęście jest Ktoś, kto doskonale rozumie jak się czujesz. Zna samotność, wie o niej wszystko i przeżył ją, podobnie jak ty. Kiedyś był na pustyni zupełnie sam, przez 40 dni pościł, a w jego myślach mącił diabeł. Pewnie kojarzysz tę osobę – to Chrystus. Widzisz w tej historii podobieństwo? Mamy teraz kwarantannę, nie wychodzimy z domu, nie spotykamy się z ludźmi (bez konieczności), można powiedzieć, że pościmy prze brak kontaktu z drugim człowiekiem. W naszych głowach pojawiają się panika i różne niepotrzebne myśli (choćby te z początku artykułu), podsyła nam je nie kto inny, jak diabeł. Nasze 40 dni pustyni… no mam nadzieję, że nie będzie to tyle trwało… ale jeśli będzie trzeba to damy radę! A wiesz dlaczego? Bo jest z nami Chrystus.

Z ludzkiego punktu widzenia jesteśmy dzisiaj samotni w domach, ale Bóg nigdy nie zostawia nas samych. Choćbyśmy nie wiem jak nisko upadli, albo cokolwiek głupiego zrobili (a w trakcie kwarantanny może się tak zdarzyć) On jest z nami! Warto ten czas ludzkiej samotności przeżyć w wartościowy sposób, wejść w dialog z Chrystusem. Powiedz mu jak się teraz czujesz, co cię boli, co śmieszy, pokaż mu memy, wypij herbatę w jego obecności. Może ta kwarantanna to właśnie czas dany nam przez Boga żebyśmy mogli się do niego zbliżyć. On tak bardzo chce żebyśmy byli przy nim, że sprawił, że świat funkcjonuje wolniej. Genialne!

Żeby ten artykuł miał sens, wypada podpowiedzieć wam kilka sposobów na pogłębienie relacji z Bogiem (oczywiście nie są moje, On nam je podesłał 😉):

W domowym zaciszu możesz np. (bo wszystkiego nie da się wymienić – serio):

  • Czytać Pismo Święte
  • Łączyć się z kapłanami i siostrami zakonnymi z całej Polski na różańcu o 20:30 (transmitowane na żywo przez wiele parafii)
  • Odmówić Anioł Pański, Koronkę do Bożego Miłosierdzia
  • Przeczytać książkę o tematyce religijnej
  • Obejrzeć film o tematyce religijnej
  • Przejrzeć „stare” notatki z rekolekcji/ obozów formacyjnych na których byłeś
  • Uczestniczyć w transmisji ze Mszy Świętej
  • Zrobić spotkanie formacyjne ze swoim oddziałem i przyjaciółmi
  • Włączyć transmisję z adoracji i po prostu z NIM być 😊

Gotów?