Drogie Druhny, Drodzy Druhowie!

Dosłownie za chwilę rozpoczniemy świętowanie Bożego Narodzenia. W mniejszym lub większym gronie zasiądziemy do wigilijnego stołu z tymi, którzy w jakiś sposób są dla nas bliscy. W niektórych domach zostaną zaintonowane kolędy, zapalą się światła na choinkach (jeśli już się to nie dokonało) i przynajmniej przez chwilę będzie jakoś tak inaczej.

Wszystko za sprawą małego Dzieciątka złożonego w betlejemskim żłobie, które przez wiele tysięcy lat było oczekiwane przez Naród Wybrany, a gdy już przyszło na świat (…) swoi Go nie przyjęli (J1,11). W tych słowach odczytujemy bardzo często swego rodzaju dramat Boga, który przychodząc na świat został odrzucony i zmuszony do tego, by Swoje narodzenie przeżyć w najbardziej podłych warunkach. Tak naprawdę, jest to jednak dramat człowieka, który nie rozpoznając znaków czasu odrzuca Boga i Jego zbawienie.

Pierwszą niedzielą adwentu rozpoczęliśmy nowy cykl programu duszpasterskiego, który naszą uwagę ma przenieść na Eucharystię. Nie można nie zauważyć, że to właśnie podczas sprawowania Mszy Świętej dokonuje się Nowe Boże Narodzenie – i to nie tylko w Święta ale każdego dnia. Problem w tym, że i tutaj rozgrywa się na nowo dramat człowieka i przychodzący w Eucharystii Bóg nie znajduje miejsca w wielu sercach. Różne są tego powody: trwanie w grzechu, lenistwo, czasem zupełne niezrozumienie tego, czym jest Eucharystia, a jeszcze innym razem to, czego powinniśmy się chyba obawiać najbardziej w tym kontekście – utrata wiary w realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Jedno z opowiadań mówi o Księciu Witekinie, władcy pogańskich Sasów, który prowadził walki z chrześcijańskim wojskiem Karola Wielkiego. Kiedy w czasie Wielkiego Postu wojska chrześcijańskie przygotowywały się przez post i modlitwę do przeżywania Wielkiej Nocy, książę Witekin przebrał się w łachmany i zaszedł do obozu, by zobaczyć ich nabożeństwo. Kiedy sprawowali Mszę św. ujrzał coś niezwykłego. Widział, że kapłan miał w ręku przecudne śliczne Dzieciątko. Na widok Jego uczuł niezwykłą tęsknotę i wpatrywał się w Dzieciątko do końca Mszy. Podczas Komunii św. widział, jak kapłan podaje każdemu tę Dziecinę do ust. Widział, jak do jednych spieszyło z wielką radością, do drugich zaś wejść nie chciało. Następnie po Mszy zaczął żebrać i król dał mu jałmużnę. Gdy został rozpoznany jako książę Sasów z drżeniem i lękiem opowiedział królowi wszystko co ujrzał. Król wyjaśnił mu wiarę chrześcijańską i posłał kilku kapłanów do Saksonii. W ten sposób całe pogańskie państwo przeszło na wiarę katolicką.

Moi Drodzy,

niech udział w świątecznej Eucharystii stanie się dla nas tak głębokim doświadczeniem jakim było samo Jej obserwowanie dla pogańskiego księcia. Każdy z nas włączony przez Chrzest Święty do wspólnoty Ludu Bożego ma przecież tę łaskę przyjęcia do swego serca Jezusa – osobistego doświadczenia tego, na co książę Witekin mógł tylko patrzeć. Oby nie zabrakło nam spojrzenia wiary i oby to doświadczenie i pamięć o wielkich rzeczach, których Bóg dokonuje dla nas została w każdym jak najdłużej.

Niech historia pogańskiego księcia i osobiste doświadczenie Bożego Narodzenia spowoduje pragnienie jak najczęstszego przystępowania do Stołu Pańskiego.

Każdemu i każdej z Was, wszystkim waszym bliskim i tym z którymi będziecie się w tych dniach spotykać, życzę błogosławiony świąt Narodzenia Pańskiego i doświadczenia Bożej Miłości.

GOTÓW!