W SŁOWIE:

Starajmy się o wewnętrzną radość, a ona sama na zewnątrz będzie się przebijać.

Oznaką prawdziwych powołań i czystego serca jest wesołość – radość ducha, którą trzeba umieć połączyć z powagą, nie być dziecinnym, figlarnym.

W CZYNIE:

Przeglądając fotografie s. Sancji, zarówno te z lat dziecięcych i studenckich oraz te z życia zakonnego, trudno natrafić na takie, które przedstawiałoby jej twarz uśmiechnięta. Raczej zawsze jest to oblicze skupione, poważne, a jednak mające w oczach taką iskierkę ciepła i życzliwości. Zaczęłam się zastanawiać z czego to wynika. Pewną podpowiedź dały mi moje starsze współsiostry, mówiąc, że kiedyś robienie zdjęć nie było tak powszechne jak dziś. Pozując do fotografii, w dobrym tonie było raczej się nie uśmiechać. Usłyszałam – „takie były czasy!”. W dobie śmiesznych selfie i modnych filtrów na smartfonach, trudno nam sobie to wyobrazić. Mamy zatem odpowiedź dlaczego Sancja jest tak „poważna”. Nie oznacza to jednak, że była gburem o smutnej twarzy. Z następną wskazówką przyszło mi Pismo Święte: „Radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 6,10). A wiemy doskonale z wcześniejszych odsłon naszego PRZEPISU NA NIEBO, że Sancja umiała dawać z siebie to co najlepsze, często w sytuacjach po ludzku mówiąc trudnych.

Przytoczyć można jeszcze jeden przykład, który daje nam pewne światło, że nasza Błogosławiona miała pogodnego ducha. W czasie okupacji Niemcy sprowadzili do poznańskiego klasztoru angielskich i francuskich jeńców, aby pomagali w pracach w ogrodzie. Sancja dla strapionych i załamanych była duchowym oparciem, niosła pociechę i światło wiary. Służyła także jako tłumacz, przynosiła posiłki. Oni sami jeszcze za jej życia nazywali ją „Aniołem dobroci”. Myślę, że taką ludzką sympatię i życzliwość można zbudować tylko z pogodnym obliczem i radością w sercu, mającą swe źródło w Dawcy wszelkiej i największej radości.

Zatem czy i Ty idziesz do bliźniego z uśmiechem, który koi strapienia i niepokoje? Uśmiech, który skraca dystans, oswaja, a nie zarabia na kolejne lajki. Umiesz tak? Tylko to co masz w sercu, jesteś wstanie dać światu. Kierunek jest jeden – od wewnątrz do zewnątrz… co w duszy, to na ustach.