W SŁOWIE:

Miłość – to jest żyć po bohatersku!

Miłość to jest „anioł małych ofiar”. Taki anioł jest obrazem Opatrzności, by ulżyć ciężarom, podzielić trudy, a wszystko bez rozgłosu, jak promień, nierażący nikogo.

W CZYNIE:

Janina, tak miała na imię s. Sancja zanim wstąpiła do klasztoru, studiowała w Poznaniu romanistykę, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Zajmowały ją na pewno obowiązki studenckie… wykłady, ćwiczenia. Musiała także zadbać o takie podstawowe sprawy jak utrzymanie, wyżywienie. Życie nie było jej obce, nie była oderwana od rzeczywistości. Mocno stąpała po ziemi, jednocześnie prowadząc głębokie życie duchowe. Myślę, że podobnie jak KSM-owiczów cechowało ją połączenie formacji i akcji – tych dwóch skrzydeł, niezbędnych do życia w pełni. Pewnie niejednokrotnie zastanawiała się jak kochać? Czym jest miłość? Jak to wszystko, co dzieje się w sercu i czym obdarza nas Pan Bóg, przełożyć na zwyczajną codzienność? Bliska jej była duchowość św. Tereski z Lisieux, która z dziecięcą ufnością praktykowała miłość w drobnych rzeczach, w szczegółach, o których każdy z nas powiedziałby „nic wielkiego!” Podobnie Janka, promieniowała na otoczenie, budząc pragnienie zbliżenia się do Boga. Jak? Oto świadectwo jednej z jej koleżanek:

Mój kontakt z Janiną zawiązał się szybko i tym łatwiej, że świeżo zmarła mi matka. U Janki znalazłam zrozumienie w tych ciężkich chwilach. Ona pomagała mi stawiać pierwsze kroki w języku francuskim. Jej zawdzięczam też trwałe zainteresowanie lekturą religijną. Potrafiła mi ukazać życie z najpiękniejszej strony, życie pełne poświęcenia, umartwień i radosnych wzlotów duchowych.

Będąc w klasztorze, już jako siostra zakonna, wiedziała także, że miłość to nie tylko uczucie i piękne słowa, lecz wola czynienia dobrze wszystkim bez wyjątku. To pragnienie nie przejawiało się w czymś po ludzku patrząc wielkim, lecz w codziennym praktykowaniu miłości siostrzanej przez życzliwy uśmiech, dobrą radę, różnorakie przysługi, podniesienie na duchu, przebaczenie, ustępstwo, wyrozumiałość, modlitewne wsparcie. Nie pomijała żadnej najmniejszej okazji, aby w bliźnich Jezusowi okazać miłość, powiedzieć „kocham Cię, Jezu.”

A Ty? Jak często mówisz Jezusowi, że Go kochasz? Nie słowem, ale w takich codziennych drobiazgach. Miłość zdaje się być jak szczypta soli. Wystarczy odrobina, jakby niezauważalna, ale jakże nadająca smaku naszemu życiu. Potrzeba tylko zauważyć okazję do dobra i ją wykorzystać, bez względu na to, że czasem trzeba wtedy zrezygnować z tego co moje. Może to właśnie miłość czyni nas bohaterami… bohaterami szarego dnia.