Drodzy Druhny i Druhowie!

Listopad, czas pamięci o tych, którzy poprzedzili nas w drodze do nieba, skłonił mnie w tym roku do zgłębienia na nowo tekstu homilii z beatyfikacji Karoliny Kózkówny. Pomimo całej dramaturgii życia naszej patronki, z której każda i każdy z Was bez wątpienia zdaje sobie sprawę – słowa kierowane w 1987 roku przez Ojca Świętego Jana Pawła II niosły pokój, który tak bardzo jest nam dziś potrzebny. Spróbujmy zatem podjąć refleksję nad fragmentami tejże homilii.

Warto rozpocząć od fragmentu, który mówi o podstawowym przesłaniu jakie przekazują nam święci:

Czyż święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym. Chociaż ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i kobiet.

Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie to ludzkie ciało zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa.

To chyba najbardziej potrzebne w naszych czasach przesłanie. Prawda o tym, że każdy z nas ma w swoim ciele zapis nieśmiertelności, którą mamy osiągnąć w Bogu. Prawda, która stoi w opozycji do świata pokazującego wartości hedonistyczne, ukazując najwyższą wartość jaką dla człowieka jest Bóg. W tym kontekście należy przypomnieć sobie również o tym, że każdy z nas jako dziecko Boże otrzymał godność, której nikt ani nic nie może nas pozbawić. Przypominał o tym Ojciec Święty Jan Paweł II, mówiąc:

Tam, wpośród równinnych lasów, w pobliżu miejscowości Wał-Ruda, zdaje się trwać ta wasza rodaczka, córka ludu, “gwiazda ludu”, i świadczyć o niezniszczalnej przynależności człowieka do Boga samego. “Człowiek bowiem jest Chrystusowy – a Chrystus Boży” (por. 1 Kor 3,23).

Ojciec Święty wskazuje nam źródło pokoju i mocy, które obserwujemy u błogosławionej Karoliny – źródło, które widać w słowach psalmu:

Czyż to nie ona tak mówi, ona, Karolina? “Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się u Ciebie, mówię Panu: “Tyś jest Panem moim”” (Ps 16,1-2). Czyż to nie ona mówi poprzez słowa Psalmisty? W momencie straszliwego zagrożenia ze strony drugiego człowieka, wyposażonego w środki przemocy, chroni się do Boga. A okrzyk “Tyś Panem moim” oznacza: nie zapanuje nade mną brudna przemoc, bo Ty jesteś źródłem mej mocy – w słabości. Ty, jedyny Pan mojej duszy i mego ciała, mój Stwórca i Odkupiciel mego życia i mojej śmierci. Ty, Bóg mojego serca, z którym nie rozstaje się moja pamięć i moje sumienie.

Z pozoru proste rzeczy, o których każdy powinien pamiętać, stają się dla nas wyzwaniem w momentach, które nas przerastają, w których czujemy się bezsilni. A może paradoksalnie również wtedy kiedy poczujemy się zbyt silni: gdy zapominając o Bogu, który jest jedynym Panem naszych dusz i ciał, staramy się ułożyć życie według własnej koncepcji i poprzestawianych wartości.

Może warto w listopadzie, spojrzeć na nowo na naszych świętych patronów – z chrztu, bierzmowania, patronów miast, ulic, parafii, KSM-u i pomyśleć choć przez chwilę – czym mogę się zawstydzić patrząc na nich? W czym powinienem zacząć jak najszybciej ich naśladować w mojej drodze nawrócenia? W jaki sposób oni przemieniali świat, który był wokół nich?

I najważniejsze pytanie – jaki krok JA dziś uczynię, żeby świat wokół mnie stawał się lepszy – czerpiąc z mojego, osobistego uświęcenia?