Ostatnimi czasy rozbrzmiewa dyskusja na temat udzielania Komunii św. na rękę. Czy jest to grzech? Nie – jasno wypowiedziała się w tym temacie Konferencja Episkopatu Polski (link). Ja jednak zacząłem pisać ten artykuł jeszcze przed opublikowaniem komunikatu, dlatego pokażę też inne argumenty przemawiające za tym stanowiskiem.

Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego (OWMR) mówi nam w punkcie 161:

Przystępujący do Komunii świętej (…) przyjmuje Najświętszy Sakrament do ust lub, jeśli jest to dozwolone, na dłoń, według swego uznania.

Dokument jest skierowany do katolików całego świata, więc na pytanie czy u nas to dozwolone, odpowiedź znajdziemy we Wskazaniach Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego:

Komunii świętej udziela się przez podanie Hostii wprost do ust. Jeżeli jednak ktoś prosi o Komunię na rękę przez gest wyciągniętych dłoni, należy mu w taki sposób jej udzielić (…) (pkt. 40).

Tyle, jeśli chodzi o pytanie, czy przyjmowanie Komunii św. jest grzechem – skoro jest to dozwolone przez Kościół, nie może być grzechem, ponieważ – jak wspominała św. Joanna d’Arc:

Uważam, że Jezus Chrystus i Kościół stanowią jedno, i nie należy robić z tego żadnej trudności (w: KKK 795).

Natomiast pozostaje pytanie: czy warto przyjmować Komunię św. na rękę? Na początek należałoby zwrócić uwagę, jak są sformułowane zdania cytowanych dokumentów:

jeśli jest to dozwolone, przyjmuje na dłoń,

jeżeli jednak ktoś prosi o Komunię na rękę, należy mu jej udzielić.

Obydwa teksty wskazują, że jest to jakaś dodatkowa opcja, a podstawowym sposobem przyjęcia Komunii św. pozostaje przyjęcie do ust. W podobnym tonie wypowiada się KEP we wspomnianym już komunikacie, gdzie zaznacza wprost:

główną formą przyjmowania Komunii w Polsce jest Komunia do ust.

Przytoczę tu jeszcze mój ulubiony i najczęściej powtarzany cytat dotyczący Eucharystii:

Czyż nie niósłbyś złotych ziarenek z najwyższą uwagą, by ci żadne nie zginęło i byś nie poniósł szkody? Tym bardziej zatem winieneś uważać, żebyś nawet okruszyny nie zgubił z tego, co jest o wiele droższe od złota i innych szlachetnych kamieni (św. Cyryl Jerozolimski, Katechezy mistagogiczne).

Trochę paradoksalnie w kontekście tematu tego artykułu, św. Cyryl wypowiada się w tym miejscu właśnie o przyjmowaniu Komunii św. na rękę. Za jego czasów przyjmowanie Eucharystii w ten sposób było powszechną praktyką. Zresztą, ciężko sobie nawet wyobrazić (poza ujęciami symbolicznymi), żeby Pan Jezus dawał apostołom Eucharystię wprost do ust podczas Ostatniej Wieczerzy. Jednak wraz z rozwojem Kościoła, prawdopodobnie mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wprowadzono do liturgii komunikanty w dzisiejszej formie, powszechne stało się udzielanie Komunii św. do ust. Warto więc zastanowić się dlaczego tak się stało – dlaczego jeden sposób wyparł wcześniejszy i stał się na kilkanaście wieków głównym (a przez większość tego czasu jedynym) sposobem przystępowania do Eucharystii? Myślę, że skoro jeden, nowszy sposób stał się obowiązującym (i przetrwał przez tak długi okres czasu), to nie ma sensu na siłę wracać do tego, co było dawniej. Wygląda na to, że nowy sposób okazał się lepszy (np. mniej okruchów spada na ziemię, mniej skomplikowany proces przystępowania do Komunii) i bardziej odpowiadający doniosłości tajemnicy Eucharystii (m.in. ze względu na znaczenie teologiczne tej formy czy zachowanie większego szacunku).

Wracając jednak do cytowanej wypowiedzi, pomyślmy o tym, co chce nam przekazać święty. W tej wypowiedzi Cyryl Jerozolimski niewątpliwie podkreśla, że każdy, nawet najmniejszy okruszek Ciała Pańskiego, jest czymś najcenniejszym na świecie. Nie ma nic, ani nikogo, komu należałby się większy szacunek. Jest to bowiem sam Bóg, Stwórca – Źródło i Cel wszystkiego istnienia. Powinniśmy więc zawsze przystępować do Komunii św. nie byle jak, ale oddając Bogu jak największą cześć.

Pamiętajmy jednak, że każdy wierny ma prawo zadecydować według własnego uznania w jaki sposób przyjąć Ciało Pana Jezusa. Nie powinno się łatwo osądzać drugiego człowieka, bez poznania jego serca i intencji. Lepiej zamiast starać się za wszelką cenę kogoś przekonać lub wdawać się w emocjonalne dyskusje, przedstawić swoje argumenty i dać bliźniemu możliwość wyboru.