Dziś obchodzimy setną rocznicę Objawień Fatimskich. Warto w tym dniu na nowo zaprzyjaźnić się z rodzeństwem Marto –  Hiacyntą i Franciszkiem.


Wasze zaangażowanie w wiarę i oddanie Maryi było od zawsze tak silne?

Tak, dzięki wychowaniu naszych rodziców od najmłodszych lat poznawaliśmy Boga i Jego Matkę i uczyliśmy się ich wielbić. W naszym domu często całą rodziną modliliśmy się na różańcu.

Hiacynto, kiedy umocniła się Twoja więź z bratem? Podobno mieliście zupełnie różne charaktery.

To prawda! W odróżnieniu od mojego starszego brata byłam ruchliwa i bardzo żywa. Myślę, że nasze relacje zacieśniły się podczas wspólnej pracy w gospodarstwie i przy wypasie owiec, dzięki  temu również spędzałam dużo czasu w towarzystwie kuzynki – Łucji.

Zgodzisz się z tym Franciszku?

Hiacynta ma rację, byłem spokojnym i raczej małomównym dzieckiem. Uwielbiałem modlić się w samotności, dla wynagrodzenia Jezusowi grzechów świata. Kiedy w 1917 roku  rozpocząłem naukę w szkole podstawowej często, w drodze do niej, zatrzymywałem się w kościele na adorację Jezusa ukrytego w tabernakulum.

Byliście zaskoczeni albo wystraszeni gdy ukazała się Wam Matka Boża?

Zaskoczeni na pewno, ale czy wystraszeni? Najświętsza Panienka była tak piękna, że nie można było się jej wystraszyć. Nasze zdziwienie też nie było ogromne, ponieważ rok wcześniej, podczas pilnowania stada owiec, objawił się nam anioł trzymający w rękach kielich, a nad nim Hostię, z której spływały krople krwi. Uklęknął obok nas i powiedział żebyśmy odmawiali modlitwy przepraszając za wszelkie grzechy świętokradztwo i obojętność wiernych.

Czy anioł ukazał się tylko raz?

Objawił się nam jeszcze dwa razy; latem i jesienią tego samego roku.

Moglibyście zrelacjonować co stało się 13 maja 1917 roku?

Był to zwyczajny dzień. Razem z kuzynką paśliśmy owce na wzgórzach i właśnie tam objawiła się Maryja. Łucja mogła rozmawiać z Najświętszą Panienką, Hiacynta słuchać jej głosu, a ja tylko i aż patrzeć na Nią. Podczas pierwszego objawienia Maryja powiedziała, żebyśmy przychodzili na to miejsce każdego trzynastego dnia miesiąca, aż do października. Podczas kolejnych objawień Matka Boża przykazała nam częste odmawianie różańca i pokutę w intencji nawrócenia grzeszników, aby w ten sposób wynagrodzić za ich winy wobec Jej Niepokalanego Serca .

Zastosowaliście się do Jej poleceń?

Tak, już wcześniej po objawieniach anioła podejmowaliśmy różne formy wynagrodzenia Jej, a po tym wydarzeniu jeszcze bardziej się temu oddaliśmy. Zwiększyło się moje zaangażowanie religijne, podejmowałam praktyki pokutne i ascetyczne w intencji nawrócenia grzeszników.

Jak na Wasze doświadczenia zareagowali rodzice i władze miasta?

Nie byli z nas zadowoleni. Uważali, że nie mówimy prawdy. Burmistrz zamknął nas nawet na kilka dni w więzieniu, ale tam też się modliliśmy, czasem przyłączali się do nas inni więźniowie. Na szczęście szybko nas wypuszczono.

Co jeszcze objawiła Wam Matka Boża podczas spotkań?

Poznaliśmy trzy tajemnice, których nie mogliśmy od razu ujawnić. Zrobiła to dopiero Łucja już po naszej śmierci. W pierwszej tajemnicy zobaczyliśmy wizję piekła, do którego idą dusze grzeszników. Dziękuję Matce Najświętszej, że przedtem uspokoiła nas obietnicą, że nas zabierze do nieba. Bo gdyby tak nie było, sądzę, że moglibyśmy umrzeć z lęku i przerażenia jakie wywołało na nas to objawienie. W drugiej tajemnicy Maryja przepowiedziała wybuch i nieszczęścia II wojny  światowej, a trzecia, która zrobiła na nas największe wrażenie, była przeznaczona tylko dla papieży, a ujawnił ją publicznie dopiero Jan Paweł II.

Czy wasze losy są jakoś silniej związane z Janem Pawłem II?

Tak, to on dokonał naszej beatyfikacji, 13 maja 2000 roku. Nasze ciała, na krótko przed tym wydarzeniem, przeniesiono z cmentarza do bazyliki w Fatimie.

Dziękuję za rozmowę.