Wczesny ranek… bardzo wczesny (bo jak na wakacyjne standardy, 7:30 to środek nocy), budzi mnie dźwięk dzwonka… JA CHCĘ SPAĆ! – myślę sobie. Przecież całą noc stałam na warcie, do tego podchodzili nas i musiałam “bić się” z tymi wielkimi podchodzącymi.

No nic – trzeba wstać. Nie, nie, jeszcze chwila, chociaż 5 minut. Dziewczyny z namiotu już otwierają wejście i w tym momencie oślepia mnie poranny blask słońca. W sumie zapowiada się ładny dzień. Wyczłapuję się z ciepłego śpiworka i… nie, wcale nie jestem zadowolona. Wkładam na siebie bluzę, co by nie zamarznąć na śmierć, przeczesuję włosy, które za nic nie chcą wyglądać lepiej. Trudno, jest mi dziś obojętne jak wyglądam, muszę iść na rozgrzewkę, choć nie mam na to najmniejszej ochoty. Wychodzę z namiotu i czuję zapach lasu. Lubię ten zapach, naprawdę. Spotykam dziewczyny, które mieszkają w namiocie obok. One się UŚMIECHAJĄ! Witamy się i razem idziemy na miejsce tortur, yyy… to znaczy na boisko. A tu.. rozgrzewka, chwilę biegamy, jakieś ćwiczenia, wygibasy, Czy to nie powinno być zakazane? Co druga osoba wymyśla następne ćwiczenie – jak zwykle pada na mnie. Co tu zrobić, żeby nie było za bardzo wymagające? Wiem! Może rozgrzejemy ręce. Co z tego, że to już trzecie ćwiczenie z tej serii. Jakieś 7 minut i nareszcie koniec. Komendant ogłasza, że za 20 minut Msza św., a po niej śniadanie. Teraz chwila czasu na toaletę i porządki. Świetnie! Idę do namiotu i kładę się na łóżko. Jednego mogę być pewna – dziś wiele się wydarzy… Właśnie tak wspominam typowy dzień w Rybojedzku, a możecie mi wierzyć, byłam tam nie jeden raz ;)

Po tym przydługawym wstępie czas przejść do sedna sprawy. Za 11 dni Rybojedzko! Super! Już nie mogę się doczekać!

Rybojedzko – wieś w Polsce, w województwie wielkopolskim, powiecie poznańskim, gminie Stęszew. Taką informację udziela nam Wikipedia, pierwszy wynik wyszukiwania w przeglądarce.

Osobiście jednak myślę, że żadnemu szanującemu się KSM-owiczowi nie trzeba tłumaczyć znaczenia tego miejsca. Już za 11 dni stanie się najbardziej KSM-ową wsią, jaką można tylko znaleźć. Od 2 lat stało się wręcz ikoną obozu formacyjnego, który co roku gromadzi kilkadziesiąt osób z naszego Stowarzyszenia. Jest to czas i miejsce, aby podsumować rok formacyjny, spotkać się z KSM-owiczami i, przede wszystkim, świetnie się bawić. Z roku na rok niezmiennie tak samo chcę tam jechać. A kiedy wrócę – non stop oglądam zdjęcia i chcę tam znowu być.

Nocne warty, podchody, spotkania formacyjne, warsztaty, nad którymi organizatorzy rokrocznie łamią sobie głowę i jeszcze niezliczona ilość punktów programu, których nie sposób wymienić. Przede wszystkim jednak świadomość tego, że nie zmarnuję tam ani chwili. Plan jest wypełniony różnymi zajęciami, jest czas na zabawę i czas na modlitwę, jest natura w najczystszej postaci i ludzie, którzy są absolutnie niesamowici, z którymi spędzam czas najlepiej, jak się da.

Jeśli wahasz się czy jechać, to polecam! Organizatorzy już od pół roku wszystko przygotowują, dlatego ułatwmy im zadanie i nie czekajmy do ostatniej chwili – zgłoś się już dziś!