Czołem!

Parę słów refleksji. Ani to o mnie, ani na niedzielną kanonizację papieży. Raczej tak zwyczajnie, po prostu. Trochę o rzucaniu mięsem też.

Elita. Ludzie na poziomie. Przyrzekają, formują się szkolą. Duma rośnie. Taaak – my, KSMowicze! Miło tak o sobie myśleć. Miło to o sobie słyszeć. Bo skoro to prawda, to żaden grzech.

Świadectwo. Każdy z nas je daje. Chrześcijanin 24 godziny na dobę. Czy chcemy czy nie, świadczymy. Nie zawsze dobrze. Czasem to świadectwo sieje zgorszenie. Myślimy o tym?

Zwykła kultura osobista – ogłada, kultura języka. Kiedyś to nie było wymaganie – kiedyś to był standard. Dziś normalność jest w cenie, a czasem wydaje się, że normalność jest niszowa. No trudno, musimy się o nią bić.

fot. flickr.com/69805768@N00

fot. flickr.com/69805768@N00

Wracając do tematu. Irytuje i oburza mnie, gdy młodzi ludzie rzucają mięsem (tzn. przeklinają). Okropnie kłuje w uszy, gdy robią to mężczyźni, a wręcz nieznośne jest, gdy słowa uznawane powszechnie za obelżywe padają z kobiecych ust. Ciekawe – czy to wciąż są obelgi? Czasem wydaje się, że to najlepsze żarty – budzą tyle śmiechu. A może to są komplementy, których nie rozumiem? Może i tak… Może jestem dinozaurem, a może żyję we własnym świecie. Ale chcę trzymać się pewnych zasad – KSMowicz nie używa przekleństw. Ani publicznie, ani w rozmowach indywidualnych. Nie budzi zgorszenia używając niecenzuralnych wyrażeń. Więcej, potrafi zwrócić uwagę, że nie należy tak robić! Swoją kulturą bycia świadczy – o własnym poziomie i zasadach, w które wierzy. Ot, takie moje marzenie.

Twój Delegat