Zapytać, by można, do czego Kościół jest nam potrzebny? Przecież w każdym z nas jest „sanktuarium Boga”, w każdym bliźnim mamy dostrzegać Boga, więc, po co nam „instytucja” Kościoła? Na te i wiele innych pytań próbowali odpowiedzieć goście oo. Dominikanów: Marcin Prokop i Szymon Hołownia, którzy spotkali się z ponad tysiącem ludzi by promować swoją książkę „Bóg, kasa i rock’n’roll”.

Spotkanie z autorami, to jak spotkanie z sacrum i profanum- katolikiem i agnostykiem, ale czy można by rzecz dobrym i złym? W dzisiejszym świecie pojęcie „zła Kościoła” jest nad wyraz wykorzystywane.Media propagują wizje kościoła, w którym jest pełno pedofilii, ojców Rydzyków, cichej tacy i machlojek. A przecież cytującjednego z autorów „tam gdzie dzieje się zło w jednym kościele, w innym miejscu dzieje się dobro i to z największą siłą”. Niestety żyjemy w społeczeństwie, które karmi się nieszczęściami i sensacją. Rodzi się we mnie pytanie „Czy w każdym domu rodzinnym jest idealnie?” nawet, jeśli nie jest to problem molestowania, alkoholizmu, przemocy to pojawia się problem obojętności, braku czasu, czy nadgorliwości. Podobnie jest z Kościołem, szukamy na siłę doskonałości w czymś ziemskim, a przecież Kościół to MY, a nam daleko do ideału. W kościele idealnym Bóg byłby zbędny. To tak jak „sprzątać przed przyjściem sprzątaczki”. Często myślimy „zgrzeszyłem, jestem niegodny” a właśnie wtedy jesteśmy najbardziej godni, bo Pan powiedział „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście.”.

Naszym rówieśnikom Kościół kojarzy się z „żółtym światłem” ciągle na coś musimy uważać- „UWAGA bo …”,  „UWAGA bo… “, a to nie o to chodzi. Każdy z nas przeżywa swoje życie, Pan dając nam Kościół ze swą mądrością wskazuje drogę do Zbawienia. Jest Mamą, która nam dzieciom powtarza nie dotykaj palnika z ogniem, bo się poparzysz, i choć czasem mimo zakazu dotykamy owego palnika, nie oznacza to, że Mama będzie nas kochać mniej., Musimy jednak pamiętać, że każdy nasz czyn poniesie za sobą szereg konsekwencji. Owa dłoń będzie bolała od ognia, a wyrzuty sumienia pojawią się po popełnionym grzechu.

Na pytanie: „co przeszkadza w Kościele?” Pan Prokopdość odważnie przyznał, że „kontrola jakości”. Będąc w McDonald w każdym nawet najdalszym zakątku świata zje hamburgera, który będzie smakował zawsze tak samo, zaś Kościół w każdym miejscu jest inny. Myślę jednak, że owe porównanie jest dość nietrafne. Kościół tworzą ludzie, którzy jak wspominałam nie są idealni, zaś przepis na hamburgera w McDonald jest wszędzie taki sam. Jako katolik marzę o tym by Pan zesłał mi przepis „jak żyć, by być zbawionym?” i mimo iż mam Dekalog, zawsze rodzą się pytania i wątpliwości. Problem w tym, że przepis można korygować, a My nie skorygujemy przykazań, nie przedyskutujemy ich z Bogiem, by coś poprawić.

Trudno nam zrozumieć, czemu coś, co wydawać by się mogło stworzone by „świecić doskonałością” takie nie jest. Ale musimy pamiętać o tym, że Kościołem jestem Ja, jesteś Ty, jesteśmy My- KSMowicze i przez miłość do swego Kościoła, któremu jesteśmy wierni dążymy do zbawienia siebie i świata!

386207_283138578404671_348010548_n[1]